Log In

UE: wicmeinister energii wylicza mielizny Pakietu Zimowego

Mało dostrzegane problemy, które stwarza dla Polski i innych członków Unii Europejskiej sążnisty projekt nowych przepisów energetycznych (znany jako Pakiet Zimowy), analizuje Michał Kurtyka, podsekretarz stanu w Ministerstwie Energii, we wtorkowej (12 września) publikacji Rzeczpospolitej. – Odpowiedzi przesądzą o pozycji konkurencyjnej narodowych systemów energetycznych, a zatem również – o konkurencyjności gospodarek narodowych – konkluduje Kurtyka.

Ogłoszony w listopadzie zeszłego roku, liczący kilka tysięcy stron zestaw obowiązkowych w UE aktów prawnych nazwano oficjalnie (zdaniem Kurtyki „nieco na wyrost”) hasłem „Czysta energia dla wszystkich Europejczyków”. Gruntownie zmienia on zasady handlu energią, przesądza o kształcie rynków i cenach, jakie zapłacą np. gospdoarstwa domowe. Dlatego też „zmuszają do postawienia kilku zasadniczych pytań”.

Wśród nowych rozwiązań pojawia się w Pakiecie Zimowym wizja prosumenta – aktywnego na rynku odbiorcy prądu, który zarazem będzie często jego wytwórcą a przede wszystkim zmieni się w gracza i zacznie gruntownie dostosowywać swe konsumenckie przyzwyczajenia do nowego modelu. Kurtyka powątpiewa w realność tego planu.
– Położenie akcentów na aktywność rynkową konsumentów nie oznacza, że będą oni rzeczywiście aktywni – pisze Kurtyka. Dlaczego? Bo rynek wymaga m.in. stałej uwagi, wiedzy i kompetencji, a doświadczenia (np. z taryfami nocnymi czy weekendowymi) pokazują, że już teraz spora grupa wcale nie angażuje się w promocje, chce tylko stabilnych dostaw i stałej, rozsądnej ceny.

Pakiet Zimowy obstaje też – jak w modelach niemieckim i skandynawskim – przy zasadzie maksymalnych skoków cen energii (najwyższe w momentach niedoboru mają dawać inwestorom impuls do budowy nowych źródeł wytwórczych prądu). Po raz pierwszy Komisja Europejska dopuściła też jednak i opisała (bardzo restrykcyjnie) tzw. rynek mocy (państwo kupuje z wyprzedzeniem gotowość dostaw, jak w modelach brytyjskim, francuskim, polskim).
Ekspert Ministerstwa Energii podkreśla, że obie koncepcje kryją niebezpieczeństwa.
– Nie jest jasne, czy rozchwianie cen nie przyniesie odbiorcom więcej niepewności, niż da sygnałów inwestycyjnych wytwórcom. Pozostaje też niepewność co do reakcji rynku na pierwsze aukcje mocy – pisze Kurtyka i sugeruje, że silenie się na jeden wspólny i obowiązkowy model unijny niekoniecznie przystaje do realnych potrzeb poszczególnych krajów. Np. w Polsce zapotrzebowanie na prąd zaczyna rosnąć lawinowo, gdy w sąsiednich Niemczech będzie praktycznie stało w miejscu przy znaczących już teraz nadwyżkach z nadprodukcji energii m.in. przez turbiny wiatrowe na północy.

Przy tych różnicach ceny pradu dla przemysłu w Polsce mamy już takie, jak na Zachodzie, a ich udział w budżetach polskich gospodarstw domowych „należy do jednego z najwyższych w Europie”.
– Czy zatem jeden zunifikowany system cenotwórstwa będzie dla nas wszystkich odpowiedni? – pyta Michał Kurtyka.

Zwraca uwagę, że Pakiet Zimowy proponuje, aby państwa członkowskie zrzekły się części swych prerogatyw na rzecz Komisji Europejskiej lub nowych struktur regionalnych, które ona utworzy. – Dotyczy to tak fundamentalnych kwestii, jak kształtowanie stref cenowych, czy zarządzanie funkcjonowaniem systemów elektroenergetycznych w ramach tzw. regionalnych centrów operacyjnych ROC – przestrzega, dodając, że Pakiet chce też „uwspólnotowić” decyzje regulacyjne przez wzmocnienie agencji europejskich regulatorów ACER, która rozstrzygałaby spory między państwami (np. w sprawie przepływów kołowych między Polską a Niemcami).

Skuteczność byłaby zaletą, jednak „ryzykujemy rozmycie odpowiedzialności za nieprzerwane dostawy energii. (…) W tym kontekście propozycja powołania centrów nadrzędnych w stosunku do krajowych operatorów jest nie do zaakceptowania”.

Przedstawiciel Ministerstwa Energii przestrzega też przed wprowadzeniem zasady, że przy niedoborze energii elektrycznej, prąd popłynie najpierw do tych odbiorców, którzy najwięcej gotowi są zapłacić. Jest to sprzeczne z poczuciem społecznej sprawiedliwości i bezpieczeństwa np. w przypadku szpitali, szkół, czy po prostu biedniejszej ludności.

Chociaż Pakiet Zimowy przełamuje w pozytywnym kierunku długoletnią zasadę uprzywilejowania OZE i chce prowadzić do ich urynkowienia, to jednak moce wytwórcze, które już zbudowano przy hojnym systemie wsparcia, np. u naszego zachodniego sąsiada, jeszcze przez dziesięciolecia zaburzały będą neutralność rynku energii (także polskiego).

Mocny nacisk kładzie podsekretarz stanu w Ministerstwie Energii na konieczność ochrony traktatowej zasady suwerenności energetycznej członków UE.
– Każde państwo ma prawo do doboru własnego wachlarza technologii wytwórczych. Polska od lat postuluje utrzymanie zasady neutralności technologicznej na rynku energii. I w tym kontekście argumentujemy, że np. proponowane przez pakiet ograniczenie możliwości stosowania mechanizmów mocowych wyłącznie do źródeł o emisyjności poniżej 550 g CO2/kWh powinno być zmodyfikowane – stwierdza Michał Kurtyka, dodając, że o ograniczanie węglowodorów dba już odpowiednio zreformowany system handlu emisjami gazów cieplarnianych ETS.

Niepokojąca jest też w Pakiecie Zimowym chęć wyrugowania z OZE biomasy (dla mocy przekraczających 20 MW z wyjątkiej wysokosprawnej kogeneracji).

Sposób, w jaki Komisja Europejskie zareaguje na powyższe wątpliwości będzie rozstrzygał w przyszłości o poizomie konkurencyjności gospodarek narodowych oraz gospodarki UE w procesie globalizacji.

– Ministerstwo Energii współpracuje z krajowymi interesariuszami, jaki również krajami unijmnymi, abyśmy byli w stanie ograniczyć ryzyka, jakie niesie pakiet, ale również skorzystać z szans, które tworzy każda zmiana, i dlatego musimy je solidnie analizować – deklaruje Michał Kurtyka.

Źródło: Portal górniczy

Autor: WIG

Tagged under

Warsaw

Banner 468 x 60 px