Log In

Polska drugą Japonią?

Polskę wymienia w swych materiałach japońskie Ministerstwo Gospodarki, Handlu i Przemysłu na oficjalnej stronie internetowej jako przykład bujnie rozwijającego się państwa europejskiego, które generuje z węgla aż 90 proc. swej elektryczności.

Japończycy liczą na to, że uda się im spopularyzować na świecie i wyeksportować własne wysokowydajne technologie produkcji prądu w cieplnych elektrowniach węglowych o najwyższych parametrach.

Opierając się na monitoringu Międzynarodowej Agencji Energetycznej w Paryżu, obliczyli że moc zainstalowana w siłowniach węglowych na globie do 2030 r. wzrośnie o ok. 50 proc., ale w niektórych krajach (szczególnie w Azji) zwiększy się wielokrotnie. Na przykład Unia Europejska produkuje dziś z węgla 137 GW, a za kilkanaście lat – już 177 GW. Wskaźnik przyrostu węgla w mocy zainstalowanej dla świata wygląda imponująco: Rosja 43/47 GW, Indie 92/267 GW, Azja Południowo-Wschodnia (ASEAN) 52/142 GW, Południowa Korea, Australia, Nowa Zelandia 53/60 GW, Afryka 41/62 GW, Ameryka Północna 354/369, Ameryka Południowa 4/11 GW.

– Na całym świecie opalane węglem elektrownie cieplne produkują ok. 41 proc. elektryczności. W Chinach – 78 proc., w Indiach – 68 proc., w USA – 46 proc. Nawet Niemcy, najgorliwsze we wdrażaniu energii odnawialnej, opierają na elektrowniach węglowych ponad 40 proc. produkcji prądu elektrycznego! – przekonują autorzy opracowania o perspektywach energetyki węglowej na japońskim portalu rządowym.

Świecimy przykładem
Właśnie Polska stanowi dla japońskiego Ministerstwa Gospodarki, Handlu i Przemysłu przykład szybkiego rozwoju, który sprzęga się z równie gwałtownym wzrostem zapotrzebowania na prąd.

– Szczególnym przykładem zachęcającym do upowszechnienia japońskich czystych technologii węglowych jest europejska Polska, gdzie generacja prądu elektrycznego w aż 90 proc. odbywa się w węglowych elektrowniach cieplnych – podkreśla rządowe Japońskie Centrum Informacji o Energii Elektrycznej.

Władzom Japonii zależy na upowszechnieniu powyższych faktów, bo same (w jednym z najbogatszych państw świata w grupie G7) chcą uczynić z węgla podstawowe paliwo miksu energetycznego. Z tego powodu odpierają powtarzające się ataki propagandowe obrońców klimatu, którzy żądają zmiany stanowiska i skrupulatnie zaogniają lokalną opinię publiczną wobec planów budowy nowych japońskich elektrowni węglowych.

Japonia, w przeciwieństwie do właścicieli wielu innych nowoczesnych technologii energetycznych, potwierdza własnym przykładem konkurencyjność i perspektywiczność węgla jako źródła generacji prądu. Na początku tego roku rząd w Tokio podtrzymał wolę kontynuowania budowy aż 45 najnowocześniejszych siłowni opalanych węglem.

Dlaczego węgiel?
Premier Shinzō Abe uzasadnia plan bezpieczeństwem energetycznym kraju, który nie ma własnych paliw. – Japonia zmuszona jest importować 95 proc. źródeł energii – wyjaśnia Tom O’Sullivan, analityk ds. energii biura Mathyos Global Advisory w Tokio. – Japonia usiłuje zdywersyfikować swój miks energetyczny i nie zamierza polegać przesadnie na żadnym z rynków paliw – dodaje.

Większość węgla dla nowych elektrowni pochodzić będzie z USA i Australii.

Po katastrofie nuklearnej w Fukushimie w 2011 r. zapadła decyzja o wygaszeniu siłowni jądrowych. Plan odwrotu od atomu poparli najważniejsi krajowi politycy. Początkowo planowano zastąpić atom wiatrem i słońcem, ale okazało się, że cena prądu elektrycznego wzrośnie wówczas o ok. 20 proc.

Do momentu katastrofy siłownie atomowe wytwarzały 29 proc. prądu w Japonii. W 2023 r. udział energii jądrowej w miksie zmaleje do 13,5 proc., a w 2040 r. do 1,2 proc. Z węgla pochodziło (w 2010 r.) 24 proc. elektryczności, dzisiaj ok. 28 proc., a plan przewiduje, że do 2040 r. wskaźnik przekroczy 33 proc.

Zaufanie do przedsiębiorców
Przejście na OZE nie wygląda w Japonii tak triumfalnie jak w Europie i kraj ten prawdopodobnie nie wywiąże się z celów klimatycznych COP21. Japonia jest jednym z największych importerów ropy naftowej, węgla i gazu, na które wydaje rocznie ponad 40 mld dol. – Choć na elektrownie solarne wydano w 2016 r. aż 36 mld dol., cena prądu z nich nie może konkurować z węglem. W przeciwieństwie do innych państw na świecie, Japonia nie godzi się w przyszłości płacić 35-40 dol. za tonę emisji dwutlenku węgla – komentuje O’Sullivan.

W wypowiedziach dla mediów premier Japonii podkreślał, że ma duże zaufanie do prywatnych kompanii, które nie inwestowałyby ogromnych kapitałów w nowe elektrownie węglowe, gdyby nie spodziewały się zwrotu po 30 i więcej latach. – Jeśli więc budują elektrownie węglowe teraz, to racjonalne jest oczekiwanie, że jeszcze w połowie wieku będą one dostarczać niezbędną energię – przekonuje japoński polityk.

Źródło: Trybuna Górnicza

Autor: Witold Gałązka

Tagged under

Warsaw

Banner 468 x 60 px