
Początki budowy zapory w Czorsztynie.
Po wielu latach namiętnych sporów i dyskusji podjęto we wrześniu 1964 roku decyzję o budowie zapory i zbiornika wodnego na Górnym Dunajcu w rejonie Czorsztyna. Zapora główna, piętrząca wody Dunacja, zlokalizowana będzie w tzw. Przełomie spiskim. Prawym przyczółkiem oprze się o stok wzgórza, na którym stoi zamek niedzicki, a lewy przyczółek zwiąże się ze skałami wapiennymi po drugiej stronie rzeki, już na terenie Pienińskiego Parku Narodowego. Przy zaporze poziom wody podniesie się o 45 metrów. Woda zaleje częściowo kilka wiosek, a jedna z nich – Maniowy – zniknie calkowicie z mapy Podhala.

Na skale, gdzie stał zamek w Niedzicy wyrysowano dla turystów potężna krechę: do tego miejsca sięgać będzie woda przyszłego zalewu w Czorsztynie. Można sobie stanąć po przeciwnej stronie Dunajca i, przymierzając wzrok do tego właśnie znaku, popatrzeć na dolinę, wyobrazić sobie rozmiary zbiornika, no i zobaczyć jeszcze wszystko to co znajdzie się kiedyś pod wodą. Można też sobie wyobrazić zamek odbijający się w wodzie, a zwłaszcza już przy świetle księżyca, który na pewno będzie się prezentował jeszcze ciekawiej i bardziej tajemniczo.
Góralom trochę żal
Wody czorsztyńskiego zbiornika zaleją gęsto zaludnioną i zagospodarowaną dolinę. O potrzebie budowy czorsztyńskiego zbiornika mówiło już w trzydziestych, a nawet dwudziestych latach. Miejscowi ludzie przywykli trochę do tych wszystkich wieści, oceniali je mniej lub bardziej sceptycznie, ale tym razem uwierzyli jednak, że decyzja jest ostateczna i przyjdzie im opuścić swoje domy nad rzeką. Sceptyków jest już niewielu. Pozostali wiedzą, że to jest konieczność, niezadowoleni są oczywiście, bo nikt w Polsce nie jest tak przywiązany do swojego skrawka ziemi jak góral, ale poczucia realizmu też im nie brakuje. Po prostu rozmyślają teraz, jak na tym całym interesie najlepiej wyjść.
Wieś Maniowy i część pozostałych wiosek, które przykryje woda. będą po prostu przeniesione wyżej, cofnięte od koryta rzeki. Tak wiec mieszkańcy pozostaną w swojej ukochanej okolicy, tyle że ziemi będzie trochę mniej. O emigracji w inne rejony kraju raczej nie ma mowy. „Wyjechać gdzie indziej? Pracować na cudzym? Panie, swoje to swoje”.
Plusy i minusy
W dolinę czorsztyńską wkroczy wielkim frontem turystyka, w stopniu znacznie większym, niż dotychczas. Nowe możliwości zarobkowania, nowe źródło dochodu. Ludzie o tym wiedzą. Wykłócają się tylko o to, żeby być jak najbliżej wody. Żeby nie przenoszono ich zanadto wysoko, bo turysta będzie siedział przy zalewie. Niechętnie przyjmują wiadomości o projektach budowy ośrodków wczasowych. Sami woleliby obsłużyć tego spodziewanego turystę.
Wiem co stracę – a co zyskam
Tak, to wszystko prawda, ale korzyści te są w pojęciu tutejszego gospodarza jakieś odległe i nie bardzo uchwytne. On już wie co straci, ale nie wie co otrzyma. I co najgorsze nie zna do tej pory warunków, na jakich państwo przeprowadzi z nim całą transakcję.
Józef Duda wie, że na miejscu jego gospodarstwa będzie woda. „Chyba pójdę na jakąś rządową posadę. Może zostanę stróżem we wczasowym ośrodku?”
Zasadnicze prace budowlane przy zaporze rozpoczęły się w 1968 roku. Po czterech latach, r. 1972 zbiornik w nowotarskiej dolinie miał zostać wypełniony wodą kapryśnego Dunajca. Niestety, stało się to dopiero po ponad trzydziestu latach w 1997 roku.
O tej ciekawej historii budowy zapory w Czorsztynie i dylematach Józefa Dudy można było przeczytać w październikowym wydaniu Trybuny Ludu z 1966 roku.

Robert Grudziński, niezależny obserwator zjawisk energetycznych.
Nie znaleziono powiązanych artykułów.