Na skutek tych decyzji Europolgaz, spółka PGNiG i Gazpromu, zarządzająca polskim odcinkiem gazociągu jamalskiego, straciła w latach 2010 – 2017 ok. 1,5 mld zł potencjalnego zysku. „Utracono też 25 mln zł zasądzone przez Sąd Arbitrażowy w Moskwie na rzecz PGNiG. Myśmy z tego zrezygnowali” – wyliczał.
W poniedziałek Najwyższa Izba Kontroli odtajniła swój raport z 2013 r. dotyczący umów gazowych z lat 2006 – 2011. Nieprawidłowości w działaniach ministra gospodarki w zakresie uzgadniania porozumień gazowych z Gazpromem w latach 2009-2010 – wytknęła NIK. Ministrem gospodarki i wicepremierem w tamtym czasie był ówczesny szef koalicyjnego PSL Waldemar Pawlak.
O ujawnienie raportu zabiegał właśnie Naimski, który w lutym 2017 r. zwrócił się w tej sprawie do prezesa NIK. Wymagało to jednak zniesienia klauzul tajności z poszczególnych dokumentów. Według Izby ówcześni minister gospodarki oraz szef KPRM 12 października 2012 r. skorzystali z prawa odmowy podpisania protokołów kontroli NIK dot. umów gazowych z lat 2006-2011; odmowy poprzedzono złożeniem zastrzeżeń do protokołu.
Naimski mówił, że z inicjatywy polskiego rządu reprezentowanego przez Pawlaka powstał plan przedłużenia umowy z Gazpromem do 2037 r., czyli o 15 lat. „Gdyby tak się stało, na szczęście się nie stało, to strategiczne plany dywersyfikacji źródeł dostaw byłyby nie do zrealizowania. To interwencja Komisji Europejskiej spowodowała, że ówczesny rząd wycofał się z tego piętnastoletniego przedłużenia” – mowił.
Naimski podkreślił, że podczas negocjacji w 2009 można było – w związku z zapisami konktraktu jamalskiego – podnieść sprawę ceny gazu sprzedawanego przez Rosjan do Polski. „Ale ta kwestia, z jakiegoś nieznanego powodu nie została podniesiona. Negocjacje były prowadzone z pozycji kapitulanckiej” – mówił.
Na pytanie o odpowiedzialność osób związanych z negocjacjami gazowymi z Rosją w latach 2008- 2010 Naimski powiedział, że jeśli chodzi o odpowiedzialność polityczną, to ciąży ona na ówczesnym premierze Donaldzie Tusku i wicepremierze Waldemarze Pawlaku.
Dodał, że w rozmowy nt. umów gazowych było zaangażowanych „nie tak dużo osób”, w tym urzędnicy służby cywilnej, którzy – jak podkreślał – mają swoich przełożonych politycznych. W jego opinii tacy urzędnicy nie podpisywali dokumentów. Zaznaczył, że odpowiada „ten, kto podpisywał”.
„Trzeba to (te dokumenty – PAP) przeanalizować i wyciągnąć wnioski z tego, co się stało – dodał.
Naimski powiedział, że po 2022 r. Polska nie będzie potrzebowała już długoterminowych kontraktów z Rosją. Właśnie w tym roku ma ruszyć gazociąg Baltic Pipe, który ma połączyć złoża gazu na szelfie norweskim z polskim systemem gazowym. Do tego PGNIG podpisało w ub. tygodniu porozumienia z dwoma producentami skroplonego gazu ziemnego (LNG) z USA. Port Arthur LNG oraz Venture Global LNG mają być w przyszłości dostawcami gazu do Polski. Kontrakty mają być długoterminowe. Polska spółka będzie odbierać od każdego z amerykańskich partnerów po 2 mln ton LNG rocznie, co po regazyfikacji daje łącznie około 5,5 mld m.sześc. gazu ziemnego. Obecnie zużywamy około 16 mld m.sześc. rocznie.