Do końca września powinny zostać zakończone uzgodnienia z Komisją Europejską w sprawie rynku mocy – powiedział w piątek (22 września) PAP minister energii Krzysztof Tchórzewski. Projekt ustawy spadł z porządku obrad ubiegłotygodniowego posiedzenia Sejmu.
– Mamy dodatkowe uzgodnienia z Komisją Europejską – tak minister Tchórzewski wyjaśnił w rozmowie z PAP, dlaczego odwołano pierwsze czytanie projektu.
– Do końca miesiąca powinniśmy to skończyć – dodał.
Wiceminister energii Andrzej Piotrowski mówił wcześniej w piątek dziennikarzom, że ministerstwo chciałoby, aby to, czym zajmie się Sejm, było jak najbliżej wersji finalnej.
– W postaci, którą uznamy za praktycznie gotową – dodał.
– To nie jest tak, że Komisja ma tu głos decydujący, ale chcielibyśmy mieć poczucie, że dialog z KE na poziomie technicznym i poszczególnych uwarunkowań doszedł do konsensusu – tłumaczył wiceminister.
Chodzi m.in. o zgodność projektu z tzw. pakietem zimowym – propozycją kształtu przyszłego rynku energii, który zgłosiła Komisja. Zakłada on m.in. zakaz pomocy publicznej dla źródeł o emisji powyżej 550 kg CO2 na MWh, co w praktyce eliminuje wszystkie źródła węglowe. Tymczasem Polsce zależy na tym, aby elektrownie węglowe zostały objęte rynkiem mocy.
Piotrowski podkreślił, że „pewne rzeczy dla Komisji są jeszcze nieoczywiste, bo trwa trilog oraz dialog z poszczególnymi państwami i coś się jeszcze może pozmieniać”.
Dodał jednak, że cała procedura uzgadniania może potrwać bardzo długo, dlatego ministerstwo skieruje projekt do Sejmu, kiedy będzie uważało, że wpasowuje się w proponowane regulacje i powinien zostać zaakceptowany przez Komisję w drodze notyfikacji.
– Chodzi też o to, żeby ustawa była tym, czym chcielibyśmy, żeby była, bo w przeciwnym razie okaże się, że mamy mechanizm niesłużący niczemu – wyjaśnił wiceminister.
Jak dodał, zasadnicze znaczenie mogą mieć derogacje.
– Część mocy węglowych za chwilę będzie traktowana jako rezerwa, nie będą brane pod uwagę poza jakąś superawaryjną sytuacją – wskazał.
Jak mówił Piotrowski, nastawienie Brukseli jest oczywiste – chodzi o maksymalny poziom neutralności technologicznej w regulacjach.
– Neutralność neutralnością, ale rynek mocy z definicji ma zapewnić dyspozycyjność mocy. Źródła odnawialne nie są dyspozycyjne, a możliwość uczestnictwa podmiotów zagranicznych też jest problematyczna, choćby z technicznego punktu widzenia – wyjaśnił.