Log In

Jubileusze są po to, aby uszanować historię. 800 numerów (74 lata) „Energetyki”.

Dla wszystkich energetyków nie ma nic ważniejszego, jak odbudowanie etosu energetyka (w części dotyczącej zdolności do podejmowania trudnych wyzwań oraz profesjonalizmu). W ramach etosu energetyka-profesora najważniejsza jest dzisiaj odpowiedzialność za budowanie zrozumienia przez polityków wpływu przełomu w energetyce na makroekonomię i na zmiany społeczne w horyzoncie 2050. W artykule opisano historię polskiej elektryfikacji i historię kształtowania się po II wojnie światowej polskiej elektroenergetyki jako sektora. Stwierdzono, że 800 wydań i 74 lata istnienia „Energetyki” są argumentem na rzecz jej włączenia się w transformację polskiej energetyki paliw kopalnych do elektroprosumeryzmu. Wyzwaniem moralnym i intelektualnym dla polskich energetyków obecnie jest odnaleźć się na skrzyżowaniach techniki, mikroekonomii i humanistyki. Na tych skrzyżowaniach będą na świecie powstawać węzły struktur elektroprosumeryzmu, gospodarki cyfrowej, przemysłu 4.0, … To te węzły będą fundamentem procesów społecznych i bezpieczeństwa szeroko rozumianego środowiska przyrodniczego, obejmującego zmiany klimatyczne.

Nikt nigdy nie przewidział,
że jubileuszowe wydanie „Energetyki”
przypadnie na przełom cywilizacyjny.
Ten, w którym elektryfikacja, znak XX w.,
przejdzie w nową fazę: w elektroprosumeryzm,
który ma wszelkie szanse stać się znakiem XXI w.

Transformacja energetyki w trybie innowacji przełomowej do elektroprosumeryzmu to obecnie hipoteza. Trzeba ją dowodzić w niezwykle trudnym środowisku wielkiego (o wymiarze globalnym) konfliktu strukturalnego (ustrojowego), w długim procesie (w zestandaryzowanym już globalnie horyzoncie 2050). Ten pierwszy wymiar (strukturalny charakter) jest związany z naruszeniem 300-letniej tradycji rozwojowej energetyki paliw kopalnych (górnictwa węgla kamiennego, elektroenergetyki, gazownictwa, sektora paliw płynnych/transportowych, ciepłownictwa), z naruszeniem jej logiki, metody naukowej, praktyki. Ten drugi (długi czas jak na przełom w jednostkowej ludzkiej percepcji, bardzo krótki jak na zadanie, które trzeba wykonać) jest związany z dynamiką przełomu do nowej rzeczywistości, jaką jest elektroprosumeryzm, który świat musi zbudować w ciągu kolejnych trzech dekad, i który będzie wielkim, całkowicie na nowo skonsolidowanym działem każdej gospodarki, cechującym się nie tylko wyłącznością odnawialnych źródeł energii elektrycznej, ale także absolutną dominacją elektrotechnologii i środowiska cyfrowego (obejmującego nie tylko elektroprosumeryzm, ale wszystkie dziedziny ludzkiej aktywności). W tym miejscu pojawia się pytanie, co ma do tego „Energetyka”, spychana w kolejnych latach w niszę niebytu? Odpowiedź autora artykułu jest jednoznaczna: tym „czymś” są 74 lata istnienia „Energetyki” i jej 800 wydanych numerów jako czasopisma inżynierskiego, ale też w pewnym stopniu naukowego (w obszarze nauk stosowanych). Czasopisma będącego poprzez SEP (od 1958 r.), jego elitę, spadkobiercą całej tradycji elektryfikacji ziem polskich rozpoczynającej się w końcu XIX w. Zwłaszcza tradycji okresu od uzyskania niepodległości do II wojny światowej. Także tego, co było w czasie wojny, w którym elita sepowska zdawała swój wielki egzamin z przygotowań elektryki na czasy powojenne. Na przykład Profesor Jan Obrąpalski z zespołem, między innymi z Profesorem Andrzejem Kamińskim (obaj tytuły profesorskie uzyskali już po wojnie, w Politechnice Śląskiej) tworzył – i stworzył – koncepcję (dalekosiężną w czasie) rozwoju sieci elektroenergetycznej dla Polski powojennej, przewidując dla niej granice prawie dokładnie zgodne z ustaleniami Konferencji Poczdamskiej (1945).
W powojennej Polsce „Energetyka”, jako czasopismo inżynierskie, była odpowiedzią na potrzeby związane z gwałtownym rozwojem elektroenergetyki zapoczątkowanym w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Nie powstała sztucznie, konsolidowała swoją linię programową w „marszu”, biednie, ale w poczuciu misji, przez takich ludzi, jak Redaktor Naczelny Bronisław Lis (na początku w jego prywatnym mieszkaniu), z entuzjazmem
i wyobraźnią. Przy tym na początku ta nazwa (elektroenergetyka) wcale nie była oczywista (Profesor Obrąpalski w świetnym podręczniku Gospodarka energetyczna wydanym w 1955 r. [31] najważniejszy jego rozdział, poświęcony temu, co obecnie kryje się pod nazwą elektroenergetyka, zatytułował Elektrownictwo; nietrudno domyślić się źródłosłowu tej nazwy w czasie, gdy została ona użyta).

Przez kolejne dekady „Energetyka” dobrze wypełniała swoje zadanie na rzecz budowy kompetencji nadążających za potrzebami budowy linii 220 kV (1952), 400 kV (1964), 750 kV (1985). Dynamika wzrostu napięć znamionowych w systemach elektroenergetycznych była w przeszłości najlepszym zwierciadłem dynamiki wzrostu zapotrzebowania na energię elektryczną. Także zwierciadłem wzrostu mocy bloków węglowych: 200 MW (1962), 500 MW (1978), 360 MW (1981). Jest pytanie o sens takiej dynamiki (będącej kluczem do zrozumienia istoty konfliktu strukturalnego dokonującego się globalnego przełomu energetycznego). Oczywiście, „Energetyka” i inżynierowie nie odpowiadali za cele polityczne związane z modelem rozwoju gospodarki (który to model i tak, niezależnie od bardzo dynamicznego rozwoju elektroenergetyki, powodował stale deficyt energii elektrycznej). Z drugiej strony „Energetyka” na pewno kształtowała etos elektroenergetyka (powszechnie nazywanego energetykiem). W tym aspekcie „Energetyka” i polscy inżynierowie elektroenergetycy dążyli wspólnie, aby był to etos zachodni (strefy euroatlantyckiej). A ten był generalnie właściwy dla logiki rozwoju energetyki paliw kopalnych, czyli logiki „rodem” z gospodarki socjalistycznej, czego nawet obecnie jeszcze w Polsce nie rozumiemy. Mianowicie, wprawdzie dynamika wzrostu napięcia znamionowego w Europie Zachodniej (gdzie napięcia znamionowego 750 kV nigdy skutecznie nie wdrożono) była niższa niż w Polsce (w RWPG), ale w USA (i w Kanadzie) napięcie 750 kV (dokładnie 765 kV) zostało wdrożone jednak na wielką skalę. Dostrzeżenie dwóch stron – pozytywnej i negatywnej – tego etosu (wspólnego dla Polski i całej strefy euroatlantyckiej) jest bardzo użyteczne w analizie szans i zagrożeń dla transformacji energetyki paliw kopalnych dla elektroprosumeryzmu. Negatywną stroną jest niezdolność wyzwolenia się podmiotów zasiedziałych (establishmentu firm korporacyjnych) posiadających rynki końcowe energii z błędu
poznawczego prognozy [15]. Pozytywną jest zdolność podejmowania przez kadry na niższych poziomach ambitnych zadań i profesjonalizm zawodowy tych kadr.

W tym miejscu pogłębienie sformułowanej wcześniej odpowiedzi – mianowicie, że 800 wydań i 74 lata istnienia „Energetyki” są argumentem na rzecz jej włączenia się w transformację polskiej energetyki paliw kopalnych do elektroprosumeryzmu – jest absolutnie niezbędne. Przecież przełom dokona się niezależnie od dalszego losu „Energetyki”, bo jest zapisany w logice rozwoju cywilizacyjnego. Losy jednostkowe w tej logice nie mają znaczenia. A z drugiej strony każde losy jednostkowe zależą całkowicie od tej logiki. Jej zrozumienie i dostosowanie się do niej jest jedynym sposobem przetrwania i powrotu na trajektorię dalszego rozwoju. W dodatku jest szansą, dla nielicznych, na wyjście z roli podmiotu „zasiedziałego” w starym porządku i wybicie się na rolę „pretendenta” do nowego porządku, który musi być zbudowany w ramach transformacji „od starego do nowego”.
W wypadku „Energetyki” praktyczne pytanie brzmi zatem, czy będzie obchodzić w roku 2050 swoją 103. rocznicę
(i wyda 1160. numer)? A jeśli tak, to jaka ona będzie? Czy taka, która będzie wynikać z „przeczołgania” się „Energetyki” do elektroprosumeryzmu, czyli będzie charakterystyczną dla podmiotów zasiedziałych (realną jedynie dla podmiotów niszowych, takich jak „Energetyka”, absolutnie nieosiągalną dla podmiotów zasiedziałych na dominujących współczesnych rynkach końcowych: energii elektrycznej, ciepła i paliw transportowych). Czy też będzie to rocznica charakterystyczna dla pretendentów (która jest osiągalną dla podmiotów niszowych, takich jak „Energetyka”, z uwagi na właściwości przełomu, którym jest transformacja energetyki paliw kopalnych do elektroprosumeryzmu).

Kolejne pytanie jest pytaniem o szanse niszowej „Energetyki” na obchodzenie „okrągłej” 100. rocznicy w dobrej kondycji, czyli „Energetyki”, która w kolejnych trzech dekadach jest w stanie wybić się na rolę pretendenta zdolnego wnieść niekonwencjonalny wkład w nowy porządek? I jakie czynniki mogą o tym zadecydować? Otóż odpowiedzi na te pytania trzeba szukać w naszkicowanym już wcześniej rodowodzie „Energetyki”. Ważne przy tym jest uwzględnienie, że transformacja energetyki paliw kopalnych do elektroprosumeryzmu będzie się odbywać przez trzy dekady na dwóch równoległych trajektoriach: trajektorii schodzącej energetyki paliw kopalnych
i wschodzącej elektroprosumeryzmu. Przy tym na każdej z nich w odrębnym porządku ustrojowym (w odrębnym systemie regulacji prawnych: pierwszej w środowisku Prawa energetycznego, drugiej zaś Prawa elektrycznego). Te dwa porządki są nieuchronne w logice przełomowej transformacji energetycznej ze względu na znaczenie bezpieczeństwa zarządzania trajektoriami, będącego zarazem bezpieczeństwem państwa (całego społeczeństwa). Ostatnie zdanie jest znowu hipotezą, która będzie wymagać dowodzenia na każdym etapie transformacji
trwającej przez trzy dekady. W takim ujęciu „Energetyka”, będąca czasopismem SEP-u, ma szczególny tytuł do tego, aby włączyć się w kształtowanie przyszłości. Bo nie sposób traktować jej inaczej jak emanacji
całej polskiej elektryki na ziemiach polskich. Czyli jako spadkobierczyni tradycji obejmującej: elektryfikację zapoczątkowaną u schyłku XIX, na progu XX w., budowę socjalistycznej elektroenergetyki 1945-1989, reformę ustrojową realizowaną od roku 1990 do włączenia w 1995 r. w zachodnioeuropejską strefę bezpieczeństwa elektroenergetycznego (połączenia KSE z UCPTE [4], kontynuację tej reformy na „poślizgu” do końca dekady, i odwrót od założeń reformy ustrojowej przez ostatnie dwie dekady.

Część 1. HISTORIA
(od początków elektryfikacji do 2020)

(1) Ta część artykułu jest Raportem [1], dostosowanym przez autora jedynie redakcyjnie (w niezbędnym zakresie) do części drugiej: PRZYSZŁOŚĆ (transformacja TETIP do elektroprosumeryzmu).
W 2018 r. obchodziliśmy 100-lecie odzyskania, po zaborach, niepodległości przez Polskę. W praktyce splotło się z tym 100-leciem całe istnienie, cała historia polskiej elektryfikacji i historia kształtowania się po II wojnie światowej polskiej elektroenergetyki jako sektora. Z tym drugim etapem splotło się z kolei nierozerwalnie ponad 70 lat „Energetyki”. Okres międzywojenny 1918-1939 Dopiero po odzyskaniu niepodległości zostały stworzone podstawy tego, co było pierwszą elektryfikacją Polski. Nim jednak rozpoczęte zostały wielkie przedsięwzięcia – takie jak:
zrealizowany po 1920 r. początkowy etap budowy pomorskiego (regionalnego) systemu elektroenergetycznego z elektrowniami wodnymi Gródek-Żur (4, 8 MW, odpowiednio, z układem przesyłowym 30-60 kV o długości 240 km, od Ciechocinka przez Toruń, Gdynię do Władysławowa) oraz zrealizowany po 1935 r. początkowy etap budowy podstawowej infrastruktury elektroenergetycznej Centralnego Okręgu Przemysłowego w postaci Elektrowni Wodnej Rożnów i (cieplnej) Elektrowni Stalowa Wola (40, 56 MW, odpowiednio, z układem przesyłowym 150 kV o długości 300 km, od Rożnowa przez Tarnów, Starachowice do Warszawy) – trzeba było stworzyć rozległe środowisko zdolne podjąć wielkie wyzwanie. W tym kontekście ważne były trzy kluczowe działania. Pierwszym było zjednoczenie w 1919 r. pracujących samodzielnie kół elektryków polskich w jednej organizacji społecznej nazwanej Stowarzyszeniem Elektrotechników Polskich, przemianowanym dziewięć lat później, w 1928 r., na Stowarzyszenie Elektryków Polskich. To w tym Stowarzyszeniu rodził się w trudnym okresie wielkiego kryzysu ekonomicznego etos polskiego elektroenergetyka. To Stowarzyszenie budowało zręby nauczania inżynierskiego oraz normalizacji na potrzeby elektroenergetyki, a także współpracy międzynarodowej (w ramach Stowarzyszenia utworzone zostały: Centralna Komisja Słownictwa Elektrotechnicznego, Centralna Komisja Normalizacji Elektrotechnicznej, Centralna Biblioteka Elektrotechniczna, Biuro Znaku Przepisowego SEP, Polski Komitet Międzynarodowego Kongresu Elektrycznego w Paryżu). Drugim działaniem była organizacja kształcenia na poziomie wyższym na potrzeby elektroenergetyki, w szczególności w Politechnikach Warszawskiej i Lwowskiej. Także w powołanej w 1919 r. Akademii Górniczo-Hutniczej. W Poznaniu, mimo bardzo usilnych starań od 1919 r. dopiero w 1929 r. powołana została Państwowa Wyższa Szkoła Budowy Maszyn i Elektrotechniki. Starania o wyższą uczelnię techniczną podejmowane przez Łódź skończyły się niestety całkowitym niepowodzeniem, mianowicie wniosek o utworzenie Politechniki Łódzkiej skierowany do Sejmu został odrzucony (tak jak wniosek skierowany do cara Aleksandra II w 1866 r. o utworzenie Instytutu Politechnicznego). Trzecim, w wymiarze praktycznym najważniejszym w całym okresie międzywojennym, było uchwalenie przez Sejm Ustawodawczy w 1922 r. ustawy elektrycznej. Była to jedna z najnowocześniejszych, nielicznych jeszcze takich ustaw w Europie (w Wielkiej Brytanii obowiązywały ustawy ukształtowane w okresie 1882-1913, we Francji obowiązywała ustawa z 1906 r.). Zgodnie z ustawą uprawnienia rządowe do działalności nadawał zakładom elektrycznym minister robót publicznych. Zakłady elektryczne miały prawo do bezpłatnego korzystania z dróg i placów oraz ulic publicznych, a odpłatnie z nieruchomości państwowych i prywatnych. Państwo miało prawo bezpośredniego wykupu zakładów elektrycznych, mogło też przenieść to prawo na samorządy i ich związki.


Okres od 1897/1898 do uzyskania niepodległości
Historia elektryfikacji na obecnym terytorium Polski rozpoczęła się 120 lat temu: pierwsze elektrownie węglowe,
mianowicie Chorzów i Zabrze (840 i 280 kW, odpowiednio) oraz elektrownie wodne Kamienna (Lubuskie), Słupia (Pomorskie), Nowy Targ (250, 250, 40 kW) zostały uruchomione w latach 1897/1898. Elektrownia Powiśle w prowizorycznej postaci zapoczątkowała elektryfikację Warszawy w 1903 r. Jednak po 20 latach od uruchomienia
pierwszych elektrowni roczne zużycie energii elektrycznej na mieszkańca kształtowało się po odzyskaniu przez Polskę niepodległości na poziomie zaledwie 8 kWh (w krajach o najwyższym zużyciu wynosiło ono wtedy 200 kWh).

Ogólnie okres międzywojenny to był czas, w którym elektroenergetycy polscy, często ludzie Renesansu, dobrze zdawali swój egzamin, włączali Polskę w wiek XX, w wiek elektryczności. W tym czasie Kazimierz Szpotański tworzył od zera podstawy polskiego przemysłu elektrotechnicznego – przemysłu aparatów i urządzeń elektroenergetycznych w postaci Fabryki Aparatów Elektrycznych, po powojennej nacjonalizacji Zakłady Wytwórcze Aparatury Wysokiego Napięcia – pracującego na potrzeby elektryfikacji kraju. Alfons Hoffmann tworzył i w dużym stopniu skutecznie realizował długofalową koncepcję regionalnego (pomorskiego) systemu elektroenergetycznego, o mocy wytwórczej elektrowni wodnych 60 MW (moc uwzględniająca kataster sił wodnych Pomorza), połączonych regionalną siecią elektroenergetyczną 60 kV. Praktycznie przez cały okres międzywojenny trwały prace
związane z realizacją najnowocześniejszego w Europie układu przesyłowego Rożnów – Warszawa. Mianowicie, w latach 1920-1930 (na długo przed rozpoczęciem budowy Centralnego Okręgu Przemysłowego) realizowany był z inicjatywy np. K. Pomianowskiego i z jego wielkim udziałem projekt zapory wodnej w Rożnowie. Po 1935 r. układ przesyłowy 150 kV łączący Elektrownię Rożnów z Tarnowem (Państwowa Fabryka Związków Azotowych w Mościcach), a dalej ze Starachowicami (Fabryka Broni – Zakłady Metalowe Mesko) i Warszawą (Zakłady Mechaniczne Ursus) stał się kluczową inwestycją infrastrukturalną COP. Budowa zapory została rozpoczęta w 1935r. Elektrownia została przekazana do eksploatacji w 1941 r. (budowę zakończyli Niemcy). Układ przesyłowy 150 kV został zrealizowany w trzech etapach: odcinek Tarnów-Starachowice został przekazany do eksploatacji w 1937 r. Odcinek Starachowice-Warszawa w 1941 r., a Rożnów-Tarnów w 1942 r. Układ pracował do 1944 r.

Najważniejsze jednak jest to, że okres międzywojenny zapoczątkował budowę kapitału społecznego (wtedy takiej nazwy nie stosowano) wśród polskich elektroenergetyków na skalę, która pozwoliła im działać w kolejnych okresach w bardzo trudnych uwarunkowaniach. Takich jak niemoc polskiego rządu w sferze rozwoju przemysłu i elektryfikacji obszarów wiejskich, zwłaszcza na progu wielkiego kryzysu ekonomicznego (do czasu rozpoczęcia budowy COP). Następnie była to okupacja niemiecka. I kolejno – socjalizm, podporządkowujący elektroenergetykę
ideologii (celom gospodarki centralnie planowej), z wyłączeniem jej w dużym stopniu ze sfery ekonomii.
II wojna światowa
W okresie okupacji gospodarka energetyczna na ziemiach polskich została podporządkowana celom wojennym okupanta. W ramach tego podporzadkowania realizowana była z jednej strony rabunkowa eksploatacja istniejącego majątku elektroenergetycznego, a z drugiej całkowicie zahamowane zostały inwestycje (wyjątkiem było zakończenie budowy elektrowni wodnej Rożnów, z którą okupant łączył cele wojskowe). Obok zniszczeń dokonywanych w sferze realnej gospodarki energetycznej przez okupanta toczyła się równoległa batalia elektroenergetyków polskich o przyszłość. W kraju (w Warszawie) zespół SEP powołany z inicjatywy J. Obrąpalskiego (podjętej już w połowie 1940 r.) opracował w czasie okupacji projekt elektryfikacji przyszłej, powojennej Polski. Właściwie była to kompletna długoterminowa koncepcja rozwojowa powojennego polskiego systemu elektroenergetycznego. Wyjątkowe znaczenie w tej koncepcji miało początkowe bardzo trafne założenie (antycypacja) J. Obrąpalskiego dotyczące powojennej zachodniej granicy Polski na Odrze. Niezwykle ważne były działania elektryków polskich – ukształtowanych moralnie, intelektualnie i zawodowo w okresie międzywojennym (w stowarzyszeniu SEP) – poza krajem: w Niemczech (w obozach pracy), w Wielkiej Brytanii (w wojsku) oraz w ZSRR (na zsyłce, później w wojsku). Wszędzie tam polscy elektrycy organizowali się do działań na rzecz odbudowy infrastruktury elektroenergetycznej i przemysłu elektrotechnicznego ze zniszczeń wojennych, prowadzili na dużą skalę działalność edukacyjną (ukierunkowaną na kształcenie kadr dla przyszłej elektroenergetyki), opracowywali plany rozwojowe elektroenergetyki. Wszystkie te działania dały bardzo dobre wyniki w elektroenergetyce w pierwszych latach powojennych. Generalnie, w latach najcięższej próby elektroenergetycy polscy dobrze zdali egzamin. Przede wszystkim z punktu widzenia kryteriów moralnych. W tym, z punktu widzenia odpowiedzialności za przyszłość polskiej elektroenergetyki. W tym ostatnim aspekcie wykazali się niezbędnymi kwalifikacjami intelektualnymi i potrzebną wyobraźnią. Najlepszym dowodem na to był projekt elektryfikacji Polski opracowany przez zespół kierowany przez J. Obrąpalskiego, wykorzystany w dużym stopniu po wojnie. Także praca u podstaw (szeroko rozumiana edukacja) na rzecz kontynuacji elektryfikacji Polski po wojnie.

Tagged under

Warsaw

Banner 468 x 60 px